Tak jest! Oto i on, pierwszy w historii ogólnoświatowy Wyścig Laborantów! Tutaj Krzysztof Ibisz, witam państwa ze słonecznej Kambodży gdzie za chwilę rozpocznie się długo wyczekiwane wydarzenie na miarę powtórnego otwarcia Koloseum! Przypomnijmy: w biegu biorą udział ochotnicy X-21 a także kilka innych, światowej sławy osobistości, a wśród nich witamy Andrzeja Golarę Gołotę, Aleksandra Macedońskiego, Leonardo da Vinciego, Jana Pawła II, Adolfa Hitlera, Oprah Winfrey, Posejdona, Hagrida, Jezusa Chrystusa, Spodermana, Otto von Jungingena, transwestytkę Smerfetkę, Kojota i Strusia Pędziwiatra!
Trasa jest niezwykle wymagająca i liczy sobie 6,69 kilometra, zawodnicy wyruszają z centrum stolicy kraju. Linia startu umiejscowiona jest naprzeciwko ratusza z blachy, trasa biegnie obok niego, przez jedyny w mieście supermarket, następnie przez zoo, sklep z zabawkami z drewna, dom publiczny, zalew w którym mieszkańcy obmywają swoje ciała, prowizoryczny seks-shop, tor wyścigowy na którym aktualnie trwa wyścig kur domowych i hartów, zaś meta znajduje się w niezwykle urokliwych slamsach, gdzie dla bezpieczeństwa relację wideo prowadzić będziemy wyłącznie z helikoptera.
Przyjrzyjmy się ich twarzom, pełne skupienia, już wszyscy stoją na linii startu, wyczekują, wysłuchują, czekają na gwizdek, widzimy jak Kojot i Struś Pędziwiatr obdarowują się morderczymi spojrzeniami, widzimy jak MCaleb nawiązuje rozmowę z Janem Pawłem II o nekromancji, widzimy jak Aleksander Macedoński próbuje poderwać Infernala, jak Adolf próbuje przedostać się do miejsca, w którym stoi największy Żyd naszych czasów Missile... ALE CO JA MÓWIĘ! GWIZDEK! JEST, RUSZYLI!
Na prowadzenie błyskawicznie wysuwa się Enzo, który dosiadł Strusia Pędziwiatra, trafia ich jednak pocisk Leonardo da Vinciego, który zdążył skonstruować wyrzutnię kartofli ze śmieci i blachy walającej się po całym rynku... GWIZDEK! STOP! To był falstart, zawodnicy wracają na linię startu, przy okazji sędzia techniczny szybko tłumaczy Leonardo aby oddał wyrzutnię, niestety Leon ma brzydki nawyk mówienia wspak i jego odpowiedź "prtfas msyrtefegs plifsh drft" nie zostaje zrozumiana, sędzia prosi szybko o deszyfranta... Dobrze, wygląda na to że już wszystko w porządku, Leon oddał wyrzutnię... wszyscy równo na linii startu... trzy... dwa... jeden... POSZLI JAK MASZYNA!
Najszybciej do przodu wyrwał Andrzej Gołota, struś tym razem przestraszył się gwizdka i schował głowę w piach, Lenin już zaczął urządzać obok ognisko, kroi cebulkę i wygląda na to, że będzie zamierzał go zjeść, cóż, nikt nie lubi biegać na pusty żołądek... W międzyczasie kilku innych zawodników ma drobne problemy techniczne, Hitler w końcu przedostał się do Missile'a, wszystkiemu próbował zaradzić Jan Paweł II ale jego uwagę odwróciło kilkoro sześciolatków, które przyszły tu dopingować swych faworytów... Jezus Chrystus i Posejdon toczą walkę o to, kto jest prawdziwym Bogiem, Posejdon wywołał małe tsunami, które Jezus zamienił w wino, są tam już Hagrid i MCaleb, którzy zaczęli toczyć walkę o ten cenny trunek i miano alkoholika roku... Obok widzimy w zapaśniczym chwycie Infernala i Najemnika spierających się o quality muzykę, muszą mieć się na baczności bo krzątający się przy nich Aleksander Macedoński wygląda jakby od 2350 lat solidnie nie pociupciał... Mówiąc o ciupcianiu, Solve wyraźnie ma wyścig w poważaniu, dotarł już ze Smerfetką do pierwszej bazy, chyba jeszcze niczego nieświadom... Tymczasem na prowadzeniu mamy już Alechemika, który pomknął napędzany tajemniczą miksturą własnej roboty! Nie, już nie, leży w pajęczej sieci wystrzelonej przez Spodermana, i już na prowadzenie wysuwa się kolejny laborant, tym razem jest to...
[każdy kto ma wenę dopisuje ciąg dalszy, parę zdań styknie w zupełności]
Trasa jest niezwykle wymagająca i liczy sobie 6,69 kilometra, zawodnicy wyruszają z centrum stolicy kraju. Linia startu umiejscowiona jest naprzeciwko ratusza z blachy, trasa biegnie obok niego, przez jedyny w mieście supermarket, następnie przez zoo, sklep z zabawkami z drewna, dom publiczny, zalew w którym mieszkańcy obmywają swoje ciała, prowizoryczny seks-shop, tor wyścigowy na którym aktualnie trwa wyścig kur domowych i hartów, zaś meta znajduje się w niezwykle urokliwych slamsach, gdzie dla bezpieczeństwa relację wideo prowadzić będziemy wyłącznie z helikoptera.
Przyjrzyjmy się ich twarzom, pełne skupienia, już wszyscy stoją na linii startu, wyczekują, wysłuchują, czekają na gwizdek, widzimy jak Kojot i Struś Pędziwiatr obdarowują się morderczymi spojrzeniami, widzimy jak MCaleb nawiązuje rozmowę z Janem Pawłem II o nekromancji, widzimy jak Aleksander Macedoński próbuje poderwać Infernala, jak Adolf próbuje przedostać się do miejsca, w którym stoi największy Żyd naszych czasów Missile... ALE CO JA MÓWIĘ! GWIZDEK! JEST, RUSZYLI!
Na prowadzenie błyskawicznie wysuwa się Enzo, który dosiadł Strusia Pędziwiatra, trafia ich jednak pocisk Leonardo da Vinciego, który zdążył skonstruować wyrzutnię kartofli ze śmieci i blachy walającej się po całym rynku... GWIZDEK! STOP! To był falstart, zawodnicy wracają na linię startu, przy okazji sędzia techniczny szybko tłumaczy Leonardo aby oddał wyrzutnię, niestety Leon ma brzydki nawyk mówienia wspak i jego odpowiedź "prtfas msyrtefegs plifsh drft" nie zostaje zrozumiana, sędzia prosi szybko o deszyfranta... Dobrze, wygląda na to że już wszystko w porządku, Leon oddał wyrzutnię... wszyscy równo na linii startu... trzy... dwa... jeden... POSZLI JAK MASZYNA!
Najszybciej do przodu wyrwał Andrzej Gołota, struś tym razem przestraszył się gwizdka i schował głowę w piach, Lenin już zaczął urządzać obok ognisko, kroi cebulkę i wygląda na to, że będzie zamierzał go zjeść, cóż, nikt nie lubi biegać na pusty żołądek... W międzyczasie kilku innych zawodników ma drobne problemy techniczne, Hitler w końcu przedostał się do Missile'a, wszystkiemu próbował zaradzić Jan Paweł II ale jego uwagę odwróciło kilkoro sześciolatków, które przyszły tu dopingować swych faworytów... Jezus Chrystus i Posejdon toczą walkę o to, kto jest prawdziwym Bogiem, Posejdon wywołał małe tsunami, które Jezus zamienił w wino, są tam już Hagrid i MCaleb, którzy zaczęli toczyć walkę o ten cenny trunek i miano alkoholika roku... Obok widzimy w zapaśniczym chwycie Infernala i Najemnika spierających się o quality muzykę, muszą mieć się na baczności bo krzątający się przy nich Aleksander Macedoński wygląda jakby od 2350 lat solidnie nie pociupciał... Mówiąc o ciupcianiu, Solve wyraźnie ma wyścig w poważaniu, dotarł już ze Smerfetką do pierwszej bazy, chyba jeszcze niczego nieświadom... Tymczasem na prowadzeniu mamy już Alechemika, który pomknął napędzany tajemniczą miksturą własnej roboty! Nie, już nie, leży w pajęczej sieci wystrzelonej przez Spodermana, i już na prowadzenie wysuwa się kolejny laborant, tym razem jest to...
[każdy kto ma wenę dopisuje ciąg dalszy, parę zdań styknie w zupełności]
