Najnowsza odmiana zombiakowo-survivalowego pierdolca rynku gier, który snuje się od lat jak papież po przedszkolu. Tylko tym razem jest w miarę fajna, bo tylko biegasz i strzelasz do innych graczy.
Jak już Miska napisał, lecisz sobie samolocikiem razem z prawie setką innych graczy nad jedną z obecnie dwóch wielgaśnych map i wyskakujesz kiedy Ci się podoba, z niczym poza spadochronem i marzeniami o pozyskaniu dziewictwa Enza.
Gdy już wylądujesz, zależnie czy wylądowałeś na odludziu, czy razem z milionem innych bezmózgów, musisz albo wywalczyć swoje prawo do egzystencji poprzez chwytanie pierwszego lepszego pistoletu lub patelni albo po prostu zabierasz się za zbieranie fantów. Po paru minutach na mapie zaczynają pojawiać się okręgi, do których gracze muszą się udać, jeżeli nie chcą zakończyć rozgrywki zgonem bez wystrzelenia ani jednego pocisku. Kółeczka robią się coraz mniejsze, a gracze coraz bardziej ściśnięci. I tak kurczą się, kurczą aż zostanie ostatni gracz/drużyna.
Generalnie gra jest symulatorem biegania, który od czasu do czasu wymaga umiejętności strzelania i taktycznego myślenia. Cały czas musisz mieć pod uwagą gdzie może czaić się wróg, skąd nadejść, jakie miejsca są dobre do tymczasowej obrony, skąd zaatakować dane miejsce, a jak kogoś zobaczysz, to musisz przekalkulować, czy warto podejmować walkę z nim, czy nie. Musisz też dość szybko zdecydować się gdzie chcesz lądować i jaki rodzaj rozrywki preferujesz - szybką inbę i w 90% wczesny zgon, czy hasanie po polach w poszukiwaniu graczy dopiero w ostatnich 10 minutach. Czy ryzykować, że nie zdąży się na czas do okręgu i szukać fantów, czy lecieć szukać szczęścia uzbrojony w różaniec i kropidło. Itd., itp.
Każda runda trwa 30 minut. Można grać solo lub w drużynach 2/3/4 graczy (w przeciwieństwie do ułomnego WoTa drużyny walczą wyłącznie przeciw drużynom). W grze jest multum broni, do której można/trzeba zbierać ulepszenia, więc pod tym kątem też jest miła i można sobie pofapać. Mechanika strzelania jest fajna, ale też dość wymagająca.
Ile zabawy wyciągniesz z tej gry zależy od mentalności. Jeżeli jesteś ułomnym dzieckiem CoDa i liczysz na le ebin killstrik 30 fragów każdą rundę, to będziesz się tylko wkurwiać, że biegałeś przez 15 minut, żeby ktoś Ci strzelił w plecy. Ja po prostu lubię sobie pobiegać, pogadać na wojsie i chwilowo zaplikować sobie dawkę adrenaliny. Dodatkowo, jeżeli już jesteś w top 5 albo nawet top 3 i walczysz o zwycięstwo, to chyba żadna gra nie daje tyle emocji, co ta. Dlatego tyle osób w to gra.