Obejrzałem w końcu najbardziej nahajpowaną serialową produkcję od czasów Gry o Chuj i Breaking Bad, czyli Stranger Things.
Produkcja bardzo solidna i w zasadzie lepsza niż 90% horrorów, jakie widziałem (jednak nie oszukujmy się, w tym gatunku nie ma mocnej konkurencji), ale aż tak mi dupy nie urwało, jak to każdy zapowiadał. Mogę śmiało polecić, chociaż na swoją wszędobylską rekomendację aż tak nie zasłużyło. Albo to może ja jestem zbyt czepialski.
Poza tym będę, hehe, totalnym opozycjonistą i stwierdzę, że drugi sezon był znacznie lepszy niż pierwszy. Narracja była miliard razy płynniejsza, przez co, w przeciwieństwie do sezonu 1, nigdy nie wiało nudą oraz zdecydowanie poprawiono soundtrack (m. in. mniej piosenek, które każdy słyszał miliard razy).
S1 wygrywał jedynie klimatem i poczuciem tajemnicy, ale całość była kompletne rujnowana przez rzygogenną highschool dramę wciśniętą kompletnie na siłę, która na domiar złego była kompletnym dnem. Absolutnie żadnego oryginalnego konceptu. Wyglądało to jakby twórcy chcieli zrobić Drive o nastolatkach, tylko zapomnieli te oklepane od tysiącleci schematy odświeżyć, czy chociaż zironizować. Do tego owe pokolenie nastolatków w kwestii fabuły było tam potrzebne, jak gówno w spryskiwaczu. S2 nam już tego oszczędza i zaczyna im dawać jakieś role.
W każdym razie jeżeli chodzi o klimatyczny horror z dobrym soundtrackiem i nutką humoru, to ciężko o coś lepszego. Świetni najmłodsi aktorzy, a do tego jestem wielkim fanem gry młodego klona Nicholsona i Pani od Forda Pinto.
Black Mirror to też fajny serial, niezbyt odkrywczy dla kogoś z nawet ćwiartką funkcjonalnego mózgu, ale fajnie sobie obejrzeć "w praniu" te wszystkie kiblowo-prysznicowo-trawkowe rozkminy. Oryginalne 2 pierwsze sezony podobały mi się dużo bardziej niż trzeci, który po wykupieniu przez Netflixa został już mocno zhamburgerowany. 4 nie widziałem, może ktoś się wypowie, czy warto.
W kwestii filmów, to powiem tylko tyle - błagam, niech ktoś powie Nolanowi, żeby przestał kręcić chuj. Tak patetycznego, a nawet pompatycznego gówna, które obraża inteligencję widza, jak "Dunkierka" to już nie widziałem dawno.
Generalnie Nolan za każdym razem, gdy bierze się za jakąś tematykę, to robi z niej spłycony, pełny luk i bezsensów, cierpiący na potęgę na przerost formy nad treścią syf, ale tym to już przebił wszystko. Obsada też była zresztą genialna. Aktorów można by tam podmienić na strachy na wróble, nie byłoby różnicy. No i po raz kolejny, dzięki niesamowicie innowacyjnemu i bardzo oryginalnemu w swoich "dziełach" Zimmerowi moje uszy mają już 3 odmiany AIDS.
Jeżeli jeszcze tego nie widać - bardzo gorąco nie polecam.