Lenny Weisstein
Użytkownik
Rozmowy o Doomach przewijają się przez nasz czas co jakiś czas, więc warto by chyba było wreszcie założyć temat.
Swoją przygodę z Doomem zacząłem dość późno, bo za czasów poprzedniej generacji foruma i wziąłem się za te gry mając spore doświadczenia z Quakiem.
Doomy 1 i 2 można spokojnie opisywać razem. Gry te różnią się jedynie poziomami oraz częściowo przeciwnikami.
Można zapytać: po co w ogóle zajmować się tymi starożytnymi produkcjami? Odpowiedź jest prosta. Po zainstalowaniu portów umożliwiających pełne działanie na współczesnych systemach (oraz obsługę myszki!) dostajemy doskonałe FPSy o grywalności która od 1993 nie zestarzała się w ogóle. Pomimo chaosu który widzimy w czasie walki można wyczuć jak bardzo wyważona jest rozgrywka - przeciwników jest zawsze dużo ale nie na tyle, że czujemy się znużeni ich przytłaczającą ilością (co zdarzało mi się np. przy Serious Samie lub w późnych etapach NecroVision). Na dobre zaznajamiając się z Doomem w roku 2016 byłem oczarowany doskonałym strzelaniem i muszę przyznać że mam z niego sporo zabawy. Jako weteran FPSów muszę przyznać że Doom 1 i 2 to jedne z gier gdzie najlepiej czuć moc pukawek z których rozwalamy przeciwników. Wykonanie poziomów zaś jest typowe dla lat 90 - zawiłe korytarze wymagające od nas sporej orientacji w terenie. Gra nie prowadzi nas za rączkę i błądzenie może być problemem zwłaszcza dla niewprawionych graczy, zwłaszcza że tutaj nie ma żadnych świecących wskaźników i kompasów.
O Doomie 3 powiem niewiele jako że niespecjalnie dobrze mi się w niego grało. Twórcy za bardzo chcieli iść w stronę horroru - efektem tego była strasznie niska grywalność. Wszechobecna ciemność sprawiała granie niemalże niemożliwym - najzwyczajniej w świecie w tej grze nic nie widać. Nie przeszedłem i wątpliwe żebym się za tę część zabrał ponownie.
Najnowszy Doom z kolei do ostry powrót do korzeni. O ile twórcy próbowali wrzucić do gry trochę więcej narracji całość i tak skupia się na strzelaniu w stylu 1 i 2, może z ciut większą ilością elementów zręcznościowych. Mamy co prawda elementy wyjęte ze współczesnych gier, takie jak rozwój postaci czy ulepszanie broni i są one wymagane do komfortowej gry, jednak nie czuć że są wciśnięte na siłę. Mam wrażenie że rozgrywka w najnowszym Doomie nastawiona jest na to byśmy w czasie walki parę razy polegli. Musimy opracować strategię rozgryzienia każdej walki a i nabijanie umiejętności i osiągnięć zapisywane jest mimo śmierci. Podoba mi się to rozwiązanie. Do tego design poziomów - eksploracja w nowym Doomie to ogromny kawał gameplayu, zwłaszcza gdy gra się jak ja - przy wyłączonym interfejsie. Każda znajdźka cieszy wtedy znacznie bardziej. W tych korytarzach warto się parę razy zgubić.
Swoją przygodę z Doomem zacząłem dość późno, bo za czasów poprzedniej generacji foruma i wziąłem się za te gry mając spore doświadczenia z Quakiem.
Doomy 1 i 2 można spokojnie opisywać razem. Gry te różnią się jedynie poziomami oraz częściowo przeciwnikami.
Można zapytać: po co w ogóle zajmować się tymi starożytnymi produkcjami? Odpowiedź jest prosta. Po zainstalowaniu portów umożliwiających pełne działanie na współczesnych systemach (oraz obsługę myszki!) dostajemy doskonałe FPSy o grywalności która od 1993 nie zestarzała się w ogóle. Pomimo chaosu który widzimy w czasie walki można wyczuć jak bardzo wyważona jest rozgrywka - przeciwników jest zawsze dużo ale nie na tyle, że czujemy się znużeni ich przytłaczającą ilością (co zdarzało mi się np. przy Serious Samie lub w późnych etapach NecroVision). Na dobre zaznajamiając się z Doomem w roku 2016 byłem oczarowany doskonałym strzelaniem i muszę przyznać że mam z niego sporo zabawy. Jako weteran FPSów muszę przyznać że Doom 1 i 2 to jedne z gier gdzie najlepiej czuć moc pukawek z których rozwalamy przeciwników. Wykonanie poziomów zaś jest typowe dla lat 90 - zawiłe korytarze wymagające od nas sporej orientacji w terenie. Gra nie prowadzi nas za rączkę i błądzenie może być problemem zwłaszcza dla niewprawionych graczy, zwłaszcza że tutaj nie ma żadnych świecących wskaźników i kompasów.
O Doomie 3 powiem niewiele jako że niespecjalnie dobrze mi się w niego grało. Twórcy za bardzo chcieli iść w stronę horroru - efektem tego była strasznie niska grywalność. Wszechobecna ciemność sprawiała granie niemalże niemożliwym - najzwyczajniej w świecie w tej grze nic nie widać. Nie przeszedłem i wątpliwe żebym się za tę część zabrał ponownie.
Najnowszy Doom z kolei do ostry powrót do korzeni. O ile twórcy próbowali wrzucić do gry trochę więcej narracji całość i tak skupia się na strzelaniu w stylu 1 i 2, może z ciut większą ilością elementów zręcznościowych. Mamy co prawda elementy wyjęte ze współczesnych gier, takie jak rozwój postaci czy ulepszanie broni i są one wymagane do komfortowej gry, jednak nie czuć że są wciśnięte na siłę. Mam wrażenie że rozgrywka w najnowszym Doomie nastawiona jest na to byśmy w czasie walki parę razy polegli. Musimy opracować strategię rozgryzienia każdej walki a i nabijanie umiejętności i osiągnięć zapisywane jest mimo śmierci. Podoba mi się to rozwiązanie. Do tego design poziomów - eksploracja w nowym Doomie to ogromny kawał gameplayu, zwłaszcza gdy gra się jak ja - przy wyłączonym interfejsie. Każda znajdźka cieszy wtedy znacznie bardziej. W tych korytarzach warto się parę razy zgubić.