Nowinki

Welcome to Laboratorium X-21

Join us now to get access to all our features. Once registered and logged in, you will be able to create topics, post replies to existing threads, give reputation to your fellow members, get your own private messenger, and so, so much more. It's also quick and totally free, so what are you waiting for?

Pock Posie, czyli cringe po skrzaciemu.

King Crimson

Nowy użytkownik
Dołączył
28 Styczeń 2019
Wiadomości
26
Punkty z reakcji
1
Punkty
3
Pock Pocki to fikcyjne stworzenia inspirowane filmami o torturowaniu małp, społeczności puszystych kucyków oraz opowieścią z forum bluebuddies o torturowaniu małych smerfów. Pock Pocki to istoty stworzone głównie z DNA osób skazanych na dożywocie lub karę śmierci. Jako dodatkową karę i zadośćuczynienie społeczeństwu, siłą pobiera się im tkanki, z których następnie robi się te małe i niewinne skrzaty. Cały proces polega na stworzeniu komórek macierzystych z pobranych tkanek, które następnie w sztucznych warunkach są formowane w duże macice, z których rodzi się pierwszy miot Pock Pocków. Następnie ten miot może normalnie rozmnażać się po 2 latach (Pock Pocki żyją około 70+ lat). Pock Pock nie jest w pełni człowiekiem. To zabawki biologiczne. Mają też kod genetyczny kaczki (mają kacze łapy), pawiana (mają wydatne pośladki) i wołu (zabawny ogon, trochę przypominający diabelski). Ich ciało pokrywa lekki, delikatny meszek jak u brzoskwini albo niemowlaczka.

Pock Posie uwielbiają pić herbatę i... sadzić wielkie kupsztale. Wynika to z faktu, że każdy przedstawiciel rasy ma silnie unerwiony zwieracz odbytu. Każde sranie dla nich jest jak wypuszczenie biegunki po długim biegu do kibelka i sprawia im potężne uczucie ulgi na granicy orgazmu. Wśród Pock Pocków występuje kazirodztwo, ale dzięki odpowiednim modyfikacjom DNA dokonanym przez naukowców nie jest to groźne dla populacji. Co najwyżej właściciel stwora może być nieco zdezorientowany, że jego kochany mały elf pieprzy się z własną matką. Pock Pocki są sprzedawane w sklepach zoologicznych. Często wystawcy trzymają je w akwariach, gdzie te małe dziwadła mogą swobodnie oddawać się igraszkom, tańcom i zabawie piłeczkami (ulubionymi zabawkami Pocka Pocka). Wysokość dorosłego elfa wynosi około 35 cm. Niemowlęta mają około 8 cm i są tak słodkie, że tylko niezwykle silna psychicznie i mądra osoba jest w stanie torturować tak niewinne stworzonko. Samce tych małych goblinoidów są rzadko dostępne w sklepach zoologicznych, ponieważ większość z nich trafia na farmy genetyczne, gdzie odcina się im ręce i nogi i wykorzystuje do zapłodnienia samic, które są następnie wystawiane do sklepów na sprzedaż. Ludzie zwykle wolą kupić kobietę z dziećmi lub jedno z jej dzieci. Niektórzy właściciele używają dojrzałych samic Pock Pocka jako zabawek erotycznych. Są jednak ludzie, którzy traktują małe stworzenia z najwyższą godnością i starają się kupować całe rodziny, w których jest zarówno mężczyzna, jak i kobieta. Rodzina/przyjaciele, jedzenie i prezenty są najważniejsze dla Pock Pocków. Na przykład, jeśli zniszczysz ubranie Pock Pocka, które ktoś mu podarował, stworzenie popadnie w długą rozpacz. Ludzie uwielbiają torturować te małe gremliny, ponieważ niektórzy mają spontaniczną potrzebę torturowania czegoś, co jest niewinne i urocze, inni są chorymi psychopatami, a jeszcze inni mają złudzenie, że te małe bio-zabawki są tak samo winne jak ludzie, których DNA pochodą. Najłatwiejszą torturą jest wypowiedzenie imienia osoby, od której pochodzi ta konkretna linia genetyczna skrzacików. Pock Pocki mają genetyczną pamięć zbrodni swoich progenitorów i wpadają w kwadransową kakatonię, gdy obrazy gwałtu i morderstwa popełniane przez tych ludzi przelatują przez ich dziecięce, niewinne mózgi. Potrzeba życia w tych sztucznych elfach jest tak silna, że nawet po odcięciu wszystkich kończyn, wykastrowaniu, oszpeceniu i otwarciu brzucha, Pock Pock nadal będzie chciał żyć i błagał o litość.

To chyba wszystko co mogłem napisać o swoim pomyśle. Chcesz w to wejść? Po prostu rysuj Pock Pocki albo twórz opowiadania o nich. Każde, czy to normalne, gdzie Pock Posie są radosne, czy też takie, gdzie są torturowane będzie mile widziane.
anatomy.png
 
Ostatnia edycja:

King Crimson

Nowy użytkownik
Dołączył
28 Styczeń 2019
Wiadomości
26
Punkty z reakcji
1
Punkty
3
A tu parę obrazków, abyście załapali jak to wygląda.
stinky goblin peasant.png
Możecie sobie zaklepać po jednym ze skrzacików z tego obrazka.
pock pock aquarium stage.png
happy times.png
 
Ostatnia edycja:

Sölve

Piorun ekipy
Dołączył
27 Grudzień 2016
Wiadomości
1,031
Punkty z reakcji
77
Punkty
48
Lokalizacja
Brokilon
Kuuuurwa, normalnie jak w Polsce
 

King Crimson

Nowy użytkownik
Dołączył
28 Styczeń 2019
Wiadomości
26
Punkty z reakcji
1
Punkty
3
Skrzacik dla @Sölve
Mam nadzieję, że pasuje.
for solve.png

@Missile
Dla Ciebie też mam skrzacika:
Papiesz Skrzacik.png
 
Ostatnia edycja:

Sölve

Piorun ekipy
Dołączył
27 Grudzień 2016
Wiadomości
1,031
Punkty z reakcji
77
Punkty
48
Lokalizacja
Brokilon
XD
Dobre. Bawi mnie
 

King Crimson

Nowy użytkownik
Dołączył
28 Styczeń 2019
Wiadomości
26
Punkty z reakcji
1
Punkty
3
choose Marco fate.png

Mark postanowił wyjść ze swoim Pock Pockiem o imieniu Marco na mały spacer. Rodzice pojechali na wczasy, a Księżyc był w nowiu, pora była idealna.
Ubrał swojego pupila w byle jakie ciuchy znalezione w jego pokoju i wyszli we dwóch w stronę przedmieść w okolicach małego parku. Mały Marco był zainteresowany wszystkim, co go otaczało, papierkiem po batonie, kawałkiem żwiru, porzuconą butelką. Jego właściciel rozglądał się w koło, mając nadzieję, że nikt ich nie zobaczy. Był dorastającym mężczyzną, a dostał od rodziców biozabawkę dla dziewczynek. Wreszcie Mark zobaczył idealne miejsce. Brudna, śmierdząca alejka między dwoma budynkami gospodarczymi oświetlona była tylko wciąż migającą żarówką. Na jednej ze ścian ktoś nabazgrał różową farbą swoje myśli. Ze śmietnika pod ścianą brudy aż się wysypywały. Róg budynku był oznaczony przez jakiegoś menela albo psa.

-Tu się rozstajemy. Ja wracam do domu, a ty rób co chcesz. Widzisz ten śmietnik? To twój nowy dom, śmietnik, dla takiego śmiecia jak ty!-Zaśmiał się Mark.

Jego mały pupil stał jak wryty. Przez chwilę nie zrozumiał co jego najdroższy tatunio mówi. Po paru sekundach dotarł do niego sens tych potwornych słów i wybuchł płaczem.

-Tatuniu, proszę, nie zostawiaj PokPosia tutaj! Tu jest ciemno i buro i nie pachnie ładnie, Tatuniu, czego mi to robisz? Przecież jestem dobrym skrzacikiem!-Zawył przerażony Marco.

Jego małe kacze nóżki zaczęły się trząść jak galareta. Poczuł nacisk na pęcherz, ale starał się trzymać mocz ile sił, bo przecież nie było nigdzie toalety, a on był już dużym skrzacikiem i nie wypadało mu lać w majtuszki. Mark spojrzał spode łba na swojego pupila.

-Chciałem PS 5 a nie pieprzonego Pock Pocka!- ryknął nastolatek- Jesteście tak paskudne, że nie da się na was patrzeć! Poczekaj tutaj sobie, może się komuś spodobasz!

Mark nie liczył, że Pock Pock zrozumie ironię. W każdym razie zaczął się śmiać, gdy mały Pock Pock spierdział się ze strachu, gdy jego pan i władca krzyczał obelgi.

-Ale... Ale Tatuniu, dziadzio i babunia...- Zaczął skrzacik niepewnie, po czym dostał z buta tak, że upadł na ziemię. Małemu Marco aż zabrakło tchu i nie miał siły nic już powiedzieć.

-Powiem im, że uciekłeś i tyle. Powiem, że znaleziono twoje zwłoki i cię pochowałem w ogrodzie, albo cokolwiek. Pieprzyć moich starych!-Warknął Mark po czym pobiegł tą samą drogą, którą przybyli we dwóch w to miejsce. Marco wstał i chciał dobiec do tatunia, by błagać go o zabranie stąd, ale chłopak był szybszy i wsiadł do autobusu nocnego.

Następne godziny były dla maleńkiego stworzenia istną torturą. Szukając bezpiecznego miejsca rozdarł swój ukochany sweterek w kolorze granatowym o jakiś drut. Metal wbił się delikatnie w ciało Marco, doprowadzając do krwawienia. Zapłakany malec upadł na ziemię i cały się pobrudził.
Najgorsze nadeszło, gdy okazało się, że tatunio zawiązał mu dresiki na tyle mocno, że ten nie mógł ich rozwiązać i chcąc nie chcąc popuścił całą zawartość sisiaczka do majtuniów. Biegł przed siebie przez kilka metrów, które dłużyły mu się niemiłosiernie, jako, że był zwierzątkiem nie większym od średniego psa.. Wreszcie padł w nieznanym sobie miejscu i nie zważając na to, że usiadł nogawką w kałużę, rozpłakał się krzycząc ze smutku...
-Huhuhu, Ciemu tatunio mnie nie kocha? Marco wcale nie jest brzydki!
Zaczął wołać swoją mamunię, tę prawdziwą mamunię, która w sklepie zoologicznym dawała mu cysia i wtedy jego sisio tak śmiesznie drgał... Tęsknił za tymi czasami, bo ludzki tatunio nie dawał regularnie jeść dla swojego Pock Pocka.
Brzuszek łkał razem z Marco, tylko, że na czerwono i bardzo bolał malucha.
To wszystko było nie fair. Nie zasłużył na to by było mu mokro, głodno i zimno!
Płakał tak dobre kilka chwil, po czym usłyszał hałas...
JAK POWINIENEM SKOŃCZYĆ TĘ HISTORIĘ? TO DO WAS NALEŻY DECYZJA.
 

Sölve

Piorun ekipy
Dołączył
27 Grudzień 2016
Wiadomości
1,031
Punkty z reakcji
77
Punkty
48
Lokalizacja
Brokilon
To zależy od inteligencji skrzatów:
1. Marco znajduje inne porzucone skrzaty, wywołują lokalne powstanie, które kończy się rozlewem krwi (zależy, która strona utoczy jej więcej)
2. Zagryza go pies.
 

King Crimson

Nowy użytkownik
Dołączył
28 Styczeń 2019
Wiadomości
26
Punkty z reakcji
1
Punkty
3
Marco zobaczył nad sobą ciemną sylwetkę, która ze zwinnością pantery złapała go i lekko ścisnęła. Biedny Pock Poś nie wytrzymał i wylał z siebie całą zawartość jelit. Zaczął płakać po trochu ze strachu, po trochu wiedząc, że majtuszki już nie nadadzą się do niczego...
-Proszę zacny Panie, nie krzywdź Marco! Marco to dobry skrzacik!-wrzeszczała biozabawka, gdy nieznajomy wsadzał ją do wielkiego worka.
W ciemnym worku Marco leżał na boku próbując nie oddychać zbyt głośno. Gówienko powoli ściekało po jego pawianiej pupuni powodując nieprzyjemny zapach i duże uczucie dyskomfortu na wrażliwej skórze maluszka.
Co jakiś czas słyszał przez worek dźwięki samochodów, szczekanie psów i brzydkie słowa wypowiadane przez ludzi wokół. Nie wiedział ile czasu spędził w worku, co jakiś czas tylko straszny nieznajomy otwierał go, by dać malcowi nieco świeżego powietrza.
Po nieskończonym czasie, mały gremlin został bezceremonialnie wyrzucony z worka na stół. Rozpłakany rozejrzał się wokół.
Spadł na środek stołu w ciemnym pokoju, gdzie walały się różne przedmioty. Było tu brudno od czegoś brązowego i metalicznego w zapachu. Marco nie wiedział czemu ale teraz naprawdę zaczął się bać, zwierzęce instynkty, które nieświadomie mają w swoim DNA Pock Pocki podpowiedziały mu, że to zły zapach.
Nieznajomy rozerwał ulubiony sweterek Marco i rozciął nożyczkami do tkanin jego upaćkane spodenki. Przez chwilę trzymał je w dłoni z wyraźnym obrzydzeniem, po czym rzucił je prosto w twarz skrzacika. Kawałeczki kupeczki rozprysły się na jego buzi, powodując płacz maleństwa.
-Huhhuhuu! Dlaczego jesteś dla mnie taki niedobry, zacny Panie? Zniszczyłeś ulubiony sweterek Marco i rzucasz w niego kupsztaluniem! Czego mi tak dokuczasz? Proszę oddaj mi swetereczek! Swetereczek jest od dziadziunia! Majtuszków nie oddawaj, tylko swetereczek od dziadziunia!!! Proszę tak mocno!
Nieznajomy patrzył się z półmroku na osranego, oszczanego stworka, klęczącego przed nim na stole. Skrzacik zrozumiał gdzie patrzy ten straszny człowiek i ciągnął dalej swoją histeryczną litanię...
-Proszę, daj Marco coś do okrycia, to nie są części ciała do zobaczenia dla kogokolwiek, poza Marco i jego tatuniem i mamunią! Proszę zacny Panie, przestań patrzeć!
Jedyna odpowiedź jaką otrzymał to uszczypnięcie w ucho przez nieznajomego. Maluch zwinął się w kłębek z powodu bólu.

Nieznajomy wyjął wanienkę, która leżała pod stołem po czym napełnił ją zimną wodą. Wlał trochę byle jakiego taniego mydła i złapał Marco za kacze nogi. Wijący się, przerażony do granic możliwości Marco błagał o litość, gdy nieznajomy mył go, podtapiając w balii i szorując jakąś twardą szczotką, powodując, że buzia, plecki, pupunia i sisio skrzacika boleśnie piekły. Malutki stworek bał się, że jego serduszko nie wytrzyma ze strachu i prosił tylko o zaprzestanie tortur. Nieznajomy nie zważając na nic co Marco plótł, umył mu włosy na siłę, bez jakiejkolwiek delikatności. Najgorsze było wtedy, gdy trochę szamponu wlało się do skrzacikowych oczek, powodując najgorsze boleści i coraz to większe potoki łez.

Chwilę później Marco został zawinięty w ręcznik, związany ciasno, by nie uciekł i zostawiony sam sobie w drewnianym pudełku z dziurkami na oddychanie. Chwilę jeszcze popłakał i głodny, mokry i przerażony wreszcie zapadł w sen...

choose Marco fate 2.png
 
Ostatnia edycja:

Sölve

Piorun ekipy
Dołączył
27 Grudzień 2016
Wiadomości
1,031
Punkty z reakcji
77
Punkty
48
Lokalizacja
Brokilon
Marco zobaczył nad sobą ciemną sylwetkę, która ze zwinnością pantery złapała go i lekko ścisnęła. Biedny Pock Poś nie wytrzymał i wylał z siebie całą zawartość jelit. Zaczął płakać po trochu ze strachu, po trochu wiedząc, że majtuszki już nie nadadzą się do niczego...
-Proszę zacny Panie, nie krzywdź Marco! Marco to dobry skrzacik!-wrzeszczała biozabawka, gdy nieznajomy wsadzał ją do wielkiego worka.
W ciemnym worku Marco leżał na boku próbując nie oddychać zbyt głośno. Gówienko powoli ściekało po jego pawianiej pupuni powodując nieprzyjemny zapach i duże uczucie dyskomfortu na wrażliwej skórze maluszka.
Co jakiś czas słyszał przez worek dźwięki samochodów, szczekanie psów i brzydkie słowa wypowiadane przez ludzi wokół. Nie wiedział ile czasu spędził w worku, co jakiś czas tylko straszny nieznajomy otwierał go, by dać malcowi nieco świeżego powietrza.
Po nieskończonym czasie, mały gremlin został bezceremonialnie wyrzucony z worka na stół. Rozpłakany rozejrzał się wokół.
Spadł na środek stołu w ciemnym pokoju, gdzie walały się różne przedmioty. Było tu brudno od czegoś brązowego i metalicznego w zapachu. Marco nie wiedział czemu ale teraz naprawdę zaczął się bać, zwierzęce instynkty, które nieświadomie mają w swoim DNA Pock Pocki podpowiedziały mu, że to zły zapach.
Nieznajomy rozerwał ulubiony sweterek Marco i rozciął nożyczkami do tkanin jego upaćkane spodenki. Przez chwilę trzymał je w dłoni z wyraźnym obrzydzeniem, po czym rzucił je prosto w twarz skrzacika. Kawałeczki kupeczki rozprysły się na jego buzi, powodując płacz maleństwa.
-Huhhuhuu! Dlaczego jesteś dla mnie taki niedobry, zacny Panie? Zniszczyłeś ulubiony sweterek Marco i rzucasz w niego kupsztaluniem! Czego mi tak dokuczasz? Proszę oddaj mi swetereczek! Swetereczek jest od dziadziunia! Majtuszków nie oddawaj, tylko swetereczek od dziadziunia!!! Proszę tak mocno!
Nieznajomy patrzył się z półmroku na osranego, oszczanego stworka, klęczącego przed nim na stole. Skrzacik zrozumiał gdzie patrzy ten straszny człowiek i ciągnął dalej swoją histeryczną litanię...
-Proszę, daj Marco coś do okrycia, to nie są części ciała do zobaczenia dla kogokolwiek, poza Marco i jego tatuniem i mamunią! Proszę zacny Panie, przestań patrzeć!
Jedyna odpowiedź jaką otrzymał to uszczypnięcie w ucho przez nieznajomego. Maluch zwinął się w kłębek z powodu bólu.

Nieznajomy wyjął wanienkę, która leżała pod stołem po czym napełnił ją zimną wodą. Wlał trochę byle jakiego taniego mydła i złapał Marco za kacze nogi. Wijący się, przerażony do granic możliwości Marco błagał o litość, gdy nieznajomy mył go, podtapiając w balii i szorując jakąś twardą szczotką, powodując, że buzia, plecki, pupunia i sisio skrzacika boleśnie piekły. Malutki stworek bał się, że jego serduszko nie wytrzyma ze strachu i prosił tylko o zaprzestanie tortur. Nieznajomy nie zważając na nic co Marco plótł, umył mu włosy na siłę, bez jakiejkolwiek delikatności. Najgorsze było wtedy, gdy trochę szamponu wlało się do skrzacikowych oczek, powodując najgorsze boleści i coraz to większe potoki łez.

Chwilę później Marco został zawinięty w ręcznik, związany ciasno, by nie uciekł i zostawiony sam sobie w drewnianym pudełku z dziurkami na oddychanie. Chwilę jeszcze popłakał i głodny, mokry i przerażony wreszcie zapadł w sen...

View attachment 34
To teraz czas na WINCYJ!
 

King Crimson

Nowy użytkownik
Dołączył
28 Styczeń 2019
Wiadomości
26
Punkty z reakcji
1
Punkty
3
Obudziła go rozmowa między dwoma osobami. Marco starał się oddychać jak najciszej, by zrozumieć sens tej rozmowy.
-Spamton, chujku, znalazłem idealnego tancerza dla tych twoich zboczków, więc z łaski swojej, dlaczego oferujesz mi tysiaka a nie dwa?
-Ponieważ spaciulna oferta dotyczyła przedszkolaka, a nie skrzacika [kup pan cegłę]- odparł jowialnie rozmówca.
Głos nieznanego rozmówcy nie podobał się Marco. Brzmiał fałszywie.
- Wiesz do diabła, że to byłoby przesadą. NIE CHCĘ brać udziału w czymś aż obrzydliwym. Musi Ci wystarczyć skrzacik!
-A więc 1000 kromerów [w dniu dzisiejszym możliwość zapłaty gotówką jest niemożliwa]- odparł Spamton.
-Do diabła, pojebało Cię do reszty? Nie chcę przelewu, to wciąż lewy interes. Masa ludzi popiera dawanie praw obywatelskich tym gremlińskim pokrakom!- Ryknął nieznajomy, który zgarnął Marco z ulicy.-Tylko gotówka!
-A jeżeli tylko skończenie paktu? [speciulna oferta]- Odparł drugi głos
-Ech... Do kurwy nędzy, nie pragnę nic innego, niż skończyć ten pieprzony pakt, który zawarłem z tobą rok temu. Niech będzie!
Marco nie mógł widzieć całej sceny, ale wtedy właśnie Spamton wyciągnął rewolwer i po prostu zastrzelił rozmówcę. Jedyne co usłyszał skrzacik to huk po wystrzeleniu pocisku i upadek ciała. Zatrząsł się, ale z głodu nie miał co popuścić, więc obyło się bez moczenia koca w którym był skrępowany.
-Znaj moją hujność przyjacielu.- Odparł kukiełkowy klaun po czym wziął pudełko z Marco i wyszedł z piwnicy.
Marco przez dziurki na powietrze widział szare niebo, wrony i część twarzy nowego właściciela. Miał szpiczasty nos i okulary, których jedno szkło było różowe, drugie żółte.
Bał się zrobić cokolwiek, ale brzuszek-śmierdziuszek już tak mocno burczał z głodu, że podniósł główkę do jednej z dziurek i zapytał:
-Marco może dostać coś jeść i pić zacny Panie? Marco nic nie jadł od wczoraj w nocy, a brzunio boli, oj boli strasznie z głodunia i pragnienia. Jeśli możesz, proszę chociaż trochę kanapków i wody, albo herbatuni chociaż, najlepszej i najzacniejszej. O nic więcej Marco nie prosi...
Klaunopodobny osobnik zaczął wyć ze śmiechu. Widocznie miał dobry humor, pomyślał Marco, nie rozumiejąc, że jest w rękach niebezpiecznego wariata.
Po pół godzinie jazdy autobusem dotarli do małego sklepiku w okolicach doku, gdzie Spamton sprzedawał swoje lewe i często niebezpieczne dla użytkowników towary.
Na zapleczu mały skrzat został oswobodzony z koca, wrzucony do akwarium wysypanego piaskiem i dostał piłeczkę oraz trochę jagód oraz poidło dla chomików. Był uradowany.
Biedny mały Marco nie wiedział, że tak naprawdę nie znalazł nowego domu, a zostanie niedługo wysłany do innego kraju. Kraju, gdzie takie małe skrzaty mają bardzo ciężko...
choose Marco fate 3.png

Gdzie Spamton wyśle naszego wesołego i kochanego skrzacika?
a. Do Arabów
b. Do Grecji
c. Do Choroszczy
 
Ostatnia edycja:

Sölve

Piorun ekipy
Dołączył
27 Grudzień 2016
Wiadomości
1,031
Punkty z reakcji
77
Punkty
48
Lokalizacja
Brokilon
Obudziła go rozmowa między dwoma osobami. Marco starał się oddychać jak najciszej, by zrozumieć sens tej rozmowy.
-Spamton, chujku, znalazłem idealnego tancerza dla tych twoich zboczków, więc z łaski swojej, dlaczego oferujesz mi tysiaka a nie dwa?
-Ponieważ spaciulna oferta dotyczyła przedszkolaka, a nie skrzacika [kup pan cegłę]- odparł jowialnie rozmówca.
Głos nieznanego rozmówcy nie podobał się Marco. Brzmiał fałszywie.
- Wiesz do diabła, że to byłoby przesadą. NIE CHCĘ brać udziału w czymś aż obrzydliwym. Musi Ci wystarczyć skrzacik!
-A więc 1000 kromerów [w dniu dzisiejszym możliwość zapłaty gotówką jest niemożliwa]- odparł Spamton.
-Do diabła, pojebało Cię do reszty? Nie chcę przelewu, to wciąż lewy interes. Masa ludzi popiera dawanie praw obywatelskich tym gremlińskim pokrakom!- Ryknął nieznajomy, który zgarnął Marco z ulicy.-Tylko gotówka!
-A jeżeli tylko skończenie paktu? [speciulna oferta]- Odparł drugi głos
-Ech... Do kurwy nędzy, nie pragnę nic innego, niż skończyć ten pieprzony pakt, który zawarłem z tobą rok temu. Niech będzie!
Marco nie mógł widzieć całej sceny, ale wtedy właśnie Spamton wyciągnął rewolwer i po prostu zastrzelił rozmówcę. Jedyne co usłyszał skrzacik to huk po wystrzeleniu pocisku i upadek ciała. Zatrząsł się, ale z głodu nie miał co popuścić, więc obyło się bez moczenia koca w którym był skrępowany.
-Znaj moją hujność przyjacielu.- Odparł kukiełkowy klaun po czym wziął pudełko z Marco i wyszedł z piwnicy.
Marco przez dziurki na powietrze widział szare niebo, wrony i część twarzy nowego właściciela. Miał szpiczasty nos i okulary, których jedno szkło było różowe, drugie żółte.
Bał się zrobić cokolwiek, ale brzuszek-śmierdziuszek już tak mocno burczał z głodu, że podniósł główkę do jednej z dziurek i zapytał:
-Marco może dostać coś jeść i pić zacny Panie? Marco nic nie jadł od wczoraj w nocy, a brzunio boli, oj boli strasznie z głodunia i pragnienia. Jeśli możesz, proszę chociaż trochę kanapków i wody, albo herbatuni chociaż, najlepszej i najzacniejszej. O nic więcej Marco nie prosi...
Klaunopodobny osobnik zaczął wyć ze śmiechu. Widocznie miał dobry humor, pomyślał Marco, nie rozumiejąc, że jest w rękach niebezpiecznego wariata.
Po pół godzinie jazdy autobusem dotarli do małego sklepiku w okolicach doku, gdzie Spamton sprzedawał swoje lewe i często niebezpieczne dla użytkowników towary.
Na zapleczu mały skrzat został oswobodzony z koca, wrzucony do akwarium wysypanego piaskiem i dostał piłeczkę oraz trochę jagód oraz poidło dla chomików. Był uradowany.
Biedny mały Marco nie wiedział, że tak naprawdę nie znalazł nowego domu, a zostanie niedługo wysłany do innego kraju. Kraju, gdzie takie małe skrzaty mają bardzo ciężko...
View attachment 35

Gdzie Spamton wyśle naszego wesołego i kochanego skrzacika?
a. Do Arabów
b. Do Grecji
c. Do Choroszczy
Dawaj gnoja do arabów
 

King Crimson

Nowy użytkownik
Dołączył
28 Styczeń 2019
Wiadomości
26
Punkty z reakcji
1
Punkty
3
A dlaczego nie do KRLD albo innego Watykanu?
Bo w Korei Północnej od razu dostałby czapę z byle powodu i nie można by było go jeszcze pomęczyć, a Arabia to taki jeszcze plugawszy w swoim piaskowym barbarzyństwie Watykan, o ile znasz termin Baczczebazi.
 

King Crimson

Nowy użytkownik
Dołączył
28 Styczeń 2019
Wiadomości
26
Punkty z reakcji
1
Punkty
3
Przed wysłaniem skrzacioreczka na Saharę, Spamton musiał zaszczepić maluszka na kilka chorób.
Dwa dni od czasu, gdy Marco trafił do sklepu, do lokalu wszedł weterynarz. Ponury mężczyzna, który musiał w swoim życiu pochować wielu pacjentów, nienawidził Boga z całej siły, rozżalony, że psy i koty żyją krócej niż ludzie. Był jednak profesjonalistą i wciąż wiedział, że jest sporo pacjentów, którym trzeba pomóc. Biozabawki jednak były irytujące na tyle, że postanowił zrobić jak najszybciej swoją robotę i po wzięciu kasy ulotnić się z tego zapyziałego miejsca. Sam właściciel sklepu był podejrzanym i zdecydowanie nieprzyjemnym klaunem.
-Witam zacny Panie Doktorzu!- Powitał weterynarza Marco. W czasie gdy to mówił, biegał golutki za piłeczką, którą podrzucał swoimi malutkimi rączkami. Pock Pockowi nie do końca odpowiadało bycie golusienkim przed obcą osobą, ale słyszał, że do wizyt lekarzy trzeba zdjąć ubranka, więc aż tak się nie wstydził.

-Malaria, Denga, Leiszmanioza, Bruceloza, Gorączka Q, Zika, Krymsko-kongijska gorączka krwotoczna...-wyliczał Weterynarz Spamtonowi.- Za wszystko będzie jakieś 400 dolarów.
-Już szykuję kromery [straszliwe koszta]-Powiedział Spamton.

Weterynarz wziął Marco z akwarium i starannie go przebadał. Pomimo straszliwych wrzasków i popuszczania uryny, zerwał strupa z brzucha malca, oczyścił ranę, posmarował antybiotykiem i zakleił wszystko plastrem. Za jakieś dwa tygodnie miało nie prawie być śladu po spotkaniu z drutem na ulicy, poza drobną ledwo widoczną blizną.

-Teraz weźmiesz tabletki na robaki i witaminy.- Powiedział oschle mężczyzna.
-Dobziu Panie Doktorzu-zaślimpał Marco. Nie spodziewał się, że w tym pięknym miejscu znowu czeka go jakikolwiek ból. Nie rozumiał, że odkażenie rany było dla jego dobra.- Ale nie będzie już szarpania brzuszka-śmierdziuszka?
-Nie. Będzie szarpanie innych części ciała.- Odrzekł lekarz. Odczuwał lekką satysfakcję, dokuczając malcowi.
W sumie zaczął rozumieć ludzi, którzy mordują i biją dzieci. A Biozabawki takie jak Pock Pocki czy Puszyste Kucyki były jeszcze lepsze jako obiekty tortur, bo politycy dostawszy potężne łapówki od Biokorporacji, nie za bardzo śpieszyli się z nadaniem tym istotom praw ludzi albo zwierząt. Były przedmiotami.
-Nuuuuuuuu!-Zawył skrzacik na myśl, co jeszcze doktor zrobi mu strasznego.
Mężczyzna w pośpiechu zaczął wciskać goblinkowi tabletki do gardła. Maluszek wierzgał i próbował wypluć gorzkie tabletki, ale doktor złapał go za nos. Marco miał do wyboru, udusić się, albo połknąć tabletki. Wybrał to drugie wiedziony podstawowym dla każdego Pock Pocka instynktem przetrwania za wszelką cenę.
-Dlaczego Pan Doktur nie jest miły dla Marco?- wył skrzacik.
-Nie obchodzi mnie co myślisz, ważne jest, że dostanę za to pieniądze.- Powiedział mężczyzna.

Zaczął świecić latarką w oczy skrzacika (huhu, Marco nie chce!), zaglądać do gardła (khu-khu ooooiiii!) a nawet szarpać najważniejszą skórkę (Panie doktorzu, nie wolno dotykać tego miejsca!!!). Po tych okropnych torturach przyszedł czas na ostatni cios, czyli szczepienie.
Weterynarz nałożył mu pieluchę, związał nóżki, złapał go za jedną rękę i zaczął wbijać kolejne strzykawki w elfie ramię, a czasem zdejmował obsraną pieluszkę i zadawał cios w pupę biozabawki.
Marco wył przerażony, próbując zabrać rękę, ale weterynarz był silniejszy.
- Jeszcze raz zabierzesz łapę i skręcę ci kark. I na zawsze zaśniesz.-warknął lekarz.
Marco zamknął oczy i płacząc dał sobie wstrzyknąć ostatnie dwie porcje szczepień.

Po wszystkim został odstawiony do akwarium. Weterynarz zostawił Spamtonowi dwie tabletki odrobaczające na następne dni i po otrzymaniu pieniędzy wyszedł bez pożegnania.

-No, gratulacje. Teraz po wizycie doktora, możesz jechać na wakacje [last minute]- Powiedział wesoło Spamton.

Marco rozpromienił się, zapominając o tym co w ciągu ostatniej godziny w ogóle się działo.

-Wakacje? Wakacje w Sisiorkowie? Marco pozna inne skrzaciki, będzie jeść całe dnie kondomki w sosie i nauczy się być dorosłym Pock Posiem? I zobaczę muzeum Labolów klasy X? I zobaczę las gzybkóff?

-Nie. Pojedziesz na Saharę, do Arabów, to piękne miejsce, jeszcze lepsze niż Sisiorkowo [bilety w cenie pomarańczy]- rzekł ze spokojem Spamton.

Marco mimo, że wolałby "Sisiorkowo-Raj Dla Skrzata" (tm) podskoczył z radości krzycząc "Do Arabów, do Arabów!"

Spamton uśmiechnął się, stwierdzając w myślach, że nie widział jeszcze by ktoś tak ucieszył się na bycie niewolnikiem.
choose Marco fate 4.png
 
Ostatnia edycja:
shape1
shape2
shape3
shape4
shape5
shape6
Back
Top