Missilku drogi, rodzynku mały, gdzieżeś ty był, gdy rosły nam pały?
Wolałeś wtedy po Śląsku hasać, niż krągłe damy w kibelkach macać.
Wonglem lubiłeś bawić się pysznie, gdy wszyscy inni jedli czereśnie. Buzia twa była czarna od sadzy, lecz to nie problem, Śląsk nie ma władzy.
Wszyscy myśleli, żeś jest pedałem, lecz to nieprawda, męską masz pałę.
Niech Twoj kindybał na zdrowie rośnie, byś nie zazdrościł rosnącej sośnie.
Zawsze mówiłeś „Jelenia góra”, gdy ktoś zapytał „skądżeś, do chuja?!”. Życie twe miało wesołe przebłyski, gdyś w Niemczech końskie gówienka czyścił.
Cały czas dumasz w smutku i trwodze, czy ktoś w końcu ulży twej środkowej nodze. Nie trwoż się zaś, nasz drogi Missilu, Twa Pani wnet zrobi ci cuda na kiju.
Tym zdaniem żegnam cie, o, mój drogi, tylko pamiętaj, umyj z wongla nogi.
Wolałeś wtedy po Śląsku hasać, niż krągłe damy w kibelkach macać.
Wonglem lubiłeś bawić się pysznie, gdy wszyscy inni jedli czereśnie. Buzia twa była czarna od sadzy, lecz to nie problem, Śląsk nie ma władzy.
Wszyscy myśleli, żeś jest pedałem, lecz to nieprawda, męską masz pałę.
Niech Twoj kindybał na zdrowie rośnie, byś nie zazdrościł rosnącej sośnie.
Zawsze mówiłeś „Jelenia góra”, gdy ktoś zapytał „skądżeś, do chuja?!”. Życie twe miało wesołe przebłyski, gdyś w Niemczech końskie gówienka czyścił.
Cały czas dumasz w smutku i trwodze, czy ktoś w końcu ulży twej środkowej nodze. Nie trwoż się zaś, nasz drogi Missilu, Twa Pani wnet zrobi ci cuda na kiju.
Tym zdaniem żegnam cie, o, mój drogi, tylko pamiętaj, umyj z wongla nogi.