Code Geass

Missile

Sugar dadd
Dołączył
28 Grudzień 2016
Lokalizacja
ODDAJCIE FASZYSTOWSKIE ŚWINIE
Dziwne, że nie ma jeszcze o tym tematu. Jedno z moich ulubionych anime. Tak, główny bohater to narcystyczny pedał, a w każdym odcinku jeżdżą mechy i szczelajo sie ze sobo, ale mimo że te elementy normalnie powinny odstraszyć mnie na kilometr - całą serię anime łyknąłem chyba w 3 albo 4 dni. Najmocniejszym elementem była jak dla mnie fabuła, zaskakiwała, pędziła do przodu, nie było chwili nudy. Momentami przypominało mi to rozgrywki między L a Yagami z Death Note. No i oczywiście <3 C.C. Aż chyba sobie całość odświeżę.

Edit: zarys fabuły, bo zapomniałem. Rzecz dzieje się w Japonii, podbitej przez siły Wielkiej Brytanii. Całość rozgrywa się w przyszłości, a główną siłę ognia stanowią mechy, dzięki którym UK podbiła większość świata (a może cały, nie pamiętam). Lelouch - młokos, zblazowany narcystyczny gej, otrzymuje ni stąd ni z dupy moc, która pozwala mu dowolnej osobie osobie wydać jakikolwiek rozkaz, który zostanie przez nią bezwzględnie spełniony. Może zrobić to tylko raz, później ta osoba uodparnia się na jego moc. Korzystając z tej mocy Lelouch spróbuje uwolnić Japonię spod panowania Brytoli.
 
Zagryzłem zęby i obejrzłem. Udało się przyzwyczaić do tych yaoi-watych proporcji.

+ wiele intrygujących postaci, z własnymi motywami, historią, osobowością, które nie były przekontrastowane czy schematyczne, jak to bywa w prawie każdym animu
+ ładnie podjęte różne punkty widzenia w kwestiach filozoficznych, moralnych i społecznych
+ solidna fabuła z wieloma zakrętasami
+ ładnie narysowane, na stałym poziomie z odcinka na odcinek
+ jakoś udało im się zcliffhangerować prawie każdy odcinek

- miejscami mocno naciągane
- za szybkie tempo akcji, wolałbym wolniej z większym naciskiem na poszczególne osoby, ich rozterki i świat wokół nich
- czasami postacie z odcinka na odcinek zdawały się nie wiedzieć po co robią to, co robią (co zapewne wiąże się z punktem powyżej)
- w większości dupowaty OST

Pierwsza połowa pierwszego sezonu jest cienka jak dupa węża. Ale gdy już się przez to przebrnie, to zaczyna robić się ciekawie, a sezon drugi przeistacza się w jazdę bez trzymanki. Zdecydowanie najsilniejszymi aspektami tej produkcji są punkt pierwszy i drugi, które wymieniłem. W Code Geass nie ma bohaterów, nie ma tych dobrych i tych złych ani z góry założonych ideałów, które pozwoliłyby, żeby wszystko było fajnie i słodko. To czy podejście do życia danej postaci ma jakieś podłoże w rzeczywistości zostaje brutalnie weryfikowane, a ze skutkami podjętych decyzji muszą żyć nieważne jakie one by nie były. Przez co ten cały cyrk tak przyjemnie się ogląda.


tl;dr Taki Evangelion przemielony z Death Notem. Nawet 4/10, bo dupa i cycki na miejscu.
 
Back
Top Bottom